*Vilu*
-Leon jak mogłeś mnie tak wystraszyć,zawału mało nie dostałam!-odpowiedziała zdenerwowana.
-Violu,uspokój się,mam nadzieję,że mi wybaczysz.
-Może...-powiedziała tajemniczo.
Szatyn złapał kruchą dziewczynę w talii i namiętnie pocałował.
-Wybaczysz mi?.
-Wybaczę.
-Leon..
-Tak kochanie?
-Kochasz mnie?
-Violetto,dobrze znasz odpowiedź na to pytanie.Pewnie,że taaak.
-Cieszę się.-uśmiechneła się lekko.
-Możemy iść?
-Dlaczego,spieszy ci się?-spytała lekko zdziwiona.
-Pamiętasz o niespodziance?
-Pamiętam.
-Więc wskakuj kochanie,a potem wracamy do domu i ubieramy się elegancko.
-Zaczynam się bać..
-Nie masz powodu.
Wrócili do swojego luksusowego domu,po czym odrazu pobiegli do szaf.Leon ubrał się w 5 min.Natomiast Vilu kompletnie nie wiedziała co założyć.Po 20 minutach ubrała się w to:
zeszła na dół do salonu i zobaczyła Leona z bukietem róż.Wręczył jej kwiaty,a ona je powąchała i wsadziła do wazonu.
-Leon,co robimy?
-Niespodzianka..to...
-To..
-Oglądamy dzisiaj horror!
-Oj Leon..
-Nie marudź,ty możesz wybrać.
-Ok.
Po długich namysłach Violetta wybrała horror pt.Egzorcyzmy Emily Rose.Leon bardzo się cieszył,że Viola się zgodziła według niego to doskonała okazja ,żeby Violetta go wyprzytulała.Siedzieli na kanapie,szatynka ciągle mocno przytulała się do Leona.Wkońcu zasneła a szatyn zaniósł ją do łóżka.Dziewczyna mi tego wszystkiego,przebudziła się w nocy i tradycyjnie wtuliła się w Leona.On tylko promieniście się uśmiechnął i zasnął.
Vilu przebudziła się o 10 rano.Wstała pocałowała Leona,wykonała wszystkie poranne czynności i założyła to:
zrobiła na śniadanie pyszną zupę owocową.Akurat przyszedł Leon,spokojnie jedli sobie śniadanie aż wkońcu zadzwonił dzowek do drzwi.Vilu otworzyły i zobaczyła tam Daniela.Odrazu popsuł jej się humor.
-Co ty tu robisz?.-zapytała.
-Violu,kocham cię.
-Przestań,nie kocham cię,możesz sobie iść?
-Nie odpuszczę.
-Dobrze Ci radzę,odpuść nie możesz zrozumieć tego do cholery ,że ja jestem szczęśliwa z Leonem?!-w tym momencie Violetta wybuchła.Zamkneła mu drzwi przed nosem,i okropnie zła usiadła przy stole.
-Vilu kto to był?
-Ten namolny,frajer!
-Daniel?
-Tak.
-Spokojnie,wkońcu przestanie.
-No właśnie nie wiem.
Szatyn podszedł do dziewczyny pocałował ją w czoło i przytulił.
-Violu,nikt nas nie rozdzieli przecież wiesz.
-Tak,wiem ale ja mam go dosyć.
-Rozumiem cię.
Tego dnia pogoda była wyśmienita.Piękna para postanowiła wyjść na świeże powietrze.Poszli do miasta,chodzili kolorowymi alejkami BA robiąc przerwy na pocałunki.Gdy dotarli do parku usiedli na swojej ławce i zaczeli śpiewać Nuestro Camino.Leon bardzo namiętnie pocałował Violettę,ona pogłębiała pocałunki.Wkońcu musieli skończyć bo jakaś stara babcia podeszła i zaczęła ich walić torebką krzycząc:
-Idźcie z tąd wy..zboczone dzieci!nie migdalić się w miejscu publicznym.
Para tylko się zaśmiała,chwyciła za ręce wróciła do domu i powtórzyła czynność.Później całowali swoją szyję i tak dalej.Wiecie co dalej się stało? zrobili TO.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~\
Chyba pasi mój beznadziejny rozdział? możecie jakmiś cudem go czytać nie? PRZEPRASZAM ZA TAKĄ OKROPNOŚĆ! ale jakoś takoś chce mi się spać...
Całuski od Moniki.
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńDaniel to dupek!
Ps. Kiedy next?