Zmienianko!

Nadchodzą zmiany i zmiany,nowe historie stary blog!!!

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Obiecuję,nie stracisz mnie,tak szybko nie odejdę cz.5

-Lleon..nie było cię dziewięć lat co ty sobie wyobrażałeś!-krzyknełam łamliwym głosem.
-Obiecywaliśmy sobie wieczną miłość,że nie odejdę od ciebie!.-krzyknął załamany.
-Leon kocham cię! ale co ja mam zrobić? mam zerwać z Diego z czego będziemy się utrzymywać pamiętaj ,że mamy córkę!.-powiedziałam spokojnie.
-Wiem o tym,ale tu chodzi o to ,że go wykorzystujesz.(złapał mnie za ręce) a poza tym jestem bogaty mam 50 milionów na koncie!.-powiedział z nadzieją.
-Może i masz rację..daj mi to przemyśleć.
-Pewnie,kocham cię bezwzględnie na wszystko tylko pamiętaj o tym.-pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Cały obiad siedziałam cicho,położyłam Melę spać,i sama wygodnie ułożyłam się na łóżku.W pewnej chwili Diego mnie przytulił,poczułam obrzydzenie syknęłam cicho i udałam ,że śpię i przekręcam się.Nie ukrywam ,że lepiej mi w ramionach Leona.Czuję jego bijące serce i ciepło które ogrzewa mnie od środka.Zaczęłam wszystko analizować wiem,że kocham Leona i zawsze będę kochać.Chociaż,on ma rację wykorzystuję Diego i to bardzo.Mam wyrzuty sumienia,jutro z nim zerwę.Nareszcie usnęłam w spokoju.Gdy rano się obudziłam leniwie spojrzałam na zegarek była 8 rano.Wstałam z łóżka,i ubrałam się w to
odrazu poszłam sprawdzić co robi Mel.Akurat słodko spała,w swoim różowym łóżeczku.Postanowiłam zrobić śniadanie,Diego wraca o 15 a jest 8:30...zrobiłam mi i małej płatki z jogurtem owocowym,i herbatą.Szybko zjadłam posiłek i poszłam budzić Mel.Leniwie wstała,a ja pościeliłam jej łóżko i ubrałam ją w luźną bluzkę spódniczkę i trampki.Zadowolona zjadła śniadanie.Ja w tym czasie przeglądałam gazetkę nagle podbiegła do mnie Mel.
-Mamusiu...pujdziemy dzisiaj do tatusia?-spytała.
-Całkiem możliwe kochanie,a co?
-Bo nudzi mi się.-odpowiedziała smutna.
-Dobrze to chodźmy.
Mam szczęście,że Leon mieszka w swoim starym domu.Zapukałam,a po 5 minutach drewniane drzwi się otworzyły.
-Cześć córciu i kochanie.-powiedział szczęśliwy.
-Hej,wpadłam bo Mel niecierpliwiła się o spotkanie z tobą.
-Chodź kochanie obejrzysz telewizor,ja i mamusia musimy porozmawiać.
-Dobrze tatusiu.
Leon zaprowadził mnie do ogrodu.
-Violu,zerwałaś z nim?-spytał.
-Jeszcze,nie wraca dopiero o 15 a jest 13:30.
-Dobrze,kocham cię Violetto i chcę poukładać sobie z tobą życie.Pocałował mnie namięnie,a ja oddałam pocałunek.Wkońcu przestaliśmy,bo przypomnieliśmy sobie o małej Mel.Po godzinie zabawy wróciłam do domu widok mnie zszokował a ujrzałam..